Św. Józef, robotnik, ojczym naszego Pana. Można by wiele powiedzieć, ale chciałbym ograniczyć się do myśli o pracy, czyli do chrześcijańskiego rozumienia pracy, czyli jak pracować w duchu Ewangelii.
Od samego początku Pismo Święte opisuje nam w malowniczy i zrozumiały sposób dzieło Boga Stwórcy, sześciodniowy tydzień pracy z ostatnim siódmym dniem odpoczynku. Ostatnia i najcenniejsza rzecz brzmiała: stwórzmy człowieka na nasze podobieństwo, podobnego do nas… aby był panem na naszej ziemi… i umieść człowieka w Ogrodzie Eden, aby go uprawiał i strzegł. (Rdz 2, …) I człowiek jako dobry mistrz kontynuował twórcze dzieło Boga, ciesząc się dziełem swoich rąk, aż poród stał się ciężarem z powodu grzechu pierworodnego i musiał jeść swój chleb w pocie czoła. Przez wieki ludzie unikali siły reputacji związanej z pracą, zwłaszcza fizyczną, która stała się przeznaczeniem niewolników. Możemy dziś powiedzieć; niewolnictwo trwa nadal w bardziej nowoczesny sposób.
Jednak Bóg ceni pracę człowieka, ponieważ jest ona w rzeczywistości kontynuacją Bożego stworzenia. Dlatego wybrał niesławny Nazaret jako Zbawiciela świata, Jezusa Chrystusa, a na swoją matkę gospodynię domową Marię i ojczyma stolarza Józefa. Obaj, dzięki swojej pracy, umożliwili Jezusowi życie i wzrost. A sam Jezus Chrystus kontynuował dzieło Józefa aż do jego publicznej służby. I pierwsi chrześcijanie, zwłaszcza św. Paweł i Kościół przez wieki słowem i czynem nadal potwierdzają taką tradycję. W końcu powstanie współczesnego świata nastąpiło w większości dzięki rękom chrześcijan.
Nie zapominajmy jednak, że jesteśmy ludźmi słabymi, lubimy popadać w skrajności, czy uciekamy od pracy w lenistwo, czy też uciekamy od przepracowania, w którym wydaje się, że znajdujemy rozwiązanie różnych problemów życiowych. Dlatego niektórzy ojcowie uciekają do konwulsyjnej pracy, ponieważ jest im łatwiej niż radzić sobie z trudnościami rodzinnymi, zwłaszcza w wychowywaniu dzieci pozostawionych matkom. Niektóre kobiety wolą prowadzić pojazdy i obsługiwać maszyny niż mocowanie się z dziećmi w okresie dojrzewania, zwłaszcza gdy ich mężowie są z tego „szczęśliwi”.
Spójrzmy na przykład Maryi i Józefa. Józef zrozumiał i zgodził się w pełni odegrać swoją rolę ojczyma Jezusa jako stolarza i zakończyć swoje dni, nie czekając na publiczne życie Jezusa. Maryja podobnie. Nie patrzyła przede wszystkim na swoje pragnienia, ambicje, jak czułaby się spełniana światowymi standardami, ale przede wszystkim na to, jak spełni wobec niej zamierzenia Boże. Dlatego powiedziała swoje nieodwołalne słowo: Oto służebnica Pańska. Niech będzie według twego słowa. Możemy słusznie postrzegać Maryję w pracach domowych jako kobietę, która z miłością robi wszystko dla Jezusa i Józefa, potajemnie przesiewając swoje serce, aby zrozumieć i jak najpełniej współpracować w wielkim dziele zbawienia ludzi, do którego powołał Bóg. Ewangeliści zwracają uwagę, że Maryja zastanawiała się, jaka była wola Boża. Nie zawsze wszystko rozumiała: nawet nie szukała 12-letniego Jezusa w Świątyni, a zwłaszcza pod krzyżem na Kalwarii. Ale była przekonana, że wykonuje dzieło Boże.
Oto, co dziś nam mówi: praca wszelkiego rodzaju, która zobowiązuje mnie do przyjęcia sercem, umysłem i wiarą jako woli Bożej. Pracować z wielką motywacją, że jest to dobre dla mnie, dla mojej rodziny, dla wspólnoty i że oznacza uczestnictwo w budowaniu królestwa Bożego na tym świecie. Oznacza to wypełnienie słowa Jezusa o wytrwałej modlitwie i nigdy nie spotykaniu się. To znaczy z czystym zamiarem znalezienia Boga w każdym dziele, którego szczególnie doświadczał i zalecał wszystkim św. Ignacy Loyola. Jest kulminacją życia duchowego: znaleźć Boga we wszystkim.
Starajmy się, bracia i siostry, spędzić te nadchodzące dni w pracy, pracach domowych i innych obowiązkach, zrywając w naszych sercach, jak w moich rękach jest ręka Maryi, błogosławieństwo i moc Jezusa Chrystusa, Trójjedynego Boga. Nawet gdy jesteśmy chorzy lub nasze siły są słabe z powodu wieku, nie jesteśmy bezużyteczni. Bóg nie wymaga od nas, abyśmy byli w stanie pracować, produkować. Nie potrzebuje naszych usług. Jeśli osłabia się również siła ciała, nie osłabiają wiara, miłość i łaska. W tym, który mnie wzmacnia, mogę zrobić wszystko. (Flp 4,13).
W Chrystusie!+
Ivan
0 komentarzy