Modlitwa królowej Estery w dzisiejszym pierwszym czytaniu (Est 4, 17k. l-m. r-u) jest bardzo silną modlitwą kogoś w śmiertelnym niebezpieczeństwie, a zwłaszcza ostatnią prośbą jej modlitwy: „Przyjdź mi z pomocą, bo jestem sam i nie mam nikogo oprócz Ciebie, Panie”. Jest potężną kobietą, królową, ale w tym desperackim momencie swojego życia rozpoznaje, że jest całkowicie bezsilna i całkowicie zależna od samego Pana, aby uzyskać pomoc.
W całym naszym życiu może nadejść taki czas, kiedy zdamy sobie sprawę, że jeśli Pan mi nie pomoże, to nikt tego nie zrobi. Są to chwile, kiedy nasza całkowita zależność od Pana, jeśli chodzi o nasze osobiste przetrwanie, jest dla nas krystalicznie jasna. Przychodzimy do Pana w naszym ubóstwie, naszej bezbronności iw desperacji wołamy o Jego pomoc. Jest to rodzaj modlitwy z głębin śmiertelnego niebezpieczeństwa, na którą Pan nigdy nie zawodzi.
Na tym tle możemy usłyszeć wezwanie Jezusa w dzisiejszej Ewangelii (Mt 7, 7-12): „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam”. Nie mówi „Bóg da ci wszystko, co zechcesz”, ale raczej: „Bóg nigdy cię nie opuści, kiedy poczujesz się całkowicie odizolowany i naprawdę zdesperowany”. To wtedy, według słów Jezusa z Ewangelii: „Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre, tym, którzy Go proszą”.
Czasami musimy być w poważnych tarapatach, jak królowa Estera, aby zdać sobie sprawę, jak bardzo potrzebujemy Pana. Często momenty największej słabości w pełni otwierają nas na „wierność i miłość” Pana, w języku dzisiejszego psalmu (Ps 138, 1-2a. 2b-3. 7c-8) responsoryjnego.
W Chrystusie!+
Ivan
0 komentarzy