Prawie wszyscy ludzie zostali zranieni na różne sposoby, a oni też sami ranili innych, zadając psychiczne lub fizyczne rany swoim bliskim. Z powodu nabytych ran psychicznych lub fizycznych, z powodu oczywistej niesprawiedliwości, jakiej doświadcza osoba, pojawia się w nim uczucie nienawiści do agresora i chęć zemsty na nim.
Poddanie się tej destrukcyjnej emocji i chęci zemsty tylko na chwilę daje ulgę, ale bardzo szybko pojawia się poczucie winy, które dodatkowo obciąża człowieka i jego zdrowie psychiczne. Jedynym słusznym rozwiązaniem jest przebaczenie. Tego właśnie wymaga nasza wiara od nas, wierzących, kiedy zachęca nas do przebaczenia naszym dłużnikom, wierząc, że Bóg przebacza również nasze grzechy.
Ważnym warunkiem uzdrowienia jest chęć pojednania. Niestety wiele osób nie jest w stanie w niekontrolowany i trwały sposób pogodzić się ze swoimi bliskimi. Ich własna duma lub dominujący lęk przed własną bezbronnością jest zbyt wielki. Tak wielu ludzi żyje w niepewności. Jest to również powód, dla którego Bóg nie może „znieść” tylu chorób przewlekłych i nic nie jest zauważalne, chociaż być może częściej się o to modlono.
Przebaczenie agresorowi, czyli temu, który spowodował nam traumę, nie oznacza zapomnienia o wspomnianej zniewadze. Samo zapomnienie o zniewadze nie leczy naszej „zranionej” przeszłości, a jedynie „zakopuje” ją w podświadomości, skąd trwale niepokoi naszą duszę i ciało poprzez różne kompulsje i choroby psychosomatyczne. Tylko szczere przebaczenie może wyleczyć naszą pamięć, usuwając przymus zapamiętania danej rany. Osoba, która naprawdę wybaczyła, uwalnia swoją pamięć na nowe i twórcze myśli.
Dlatego ci, którzy mówią: „Przebaczam, ale nie zapominam”, dają dowód dobrego zdrowia psychicznego. Ponieważ świadomie i dobrowolnie przebaczyli zniewagę, przypomnienie jej nie powoduje nowego cierpienia, ale przynosi radość i zwiększa poczucie osobistej wartości, jaką daje możliwość przezwyciężenia samego siebie.
Idź i wybacz innym, jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś.
W Chrystusie!+
Ivan
0 komentarzy