Nie można uciec z własnego cienia. Wszyscy nosimy nasze wielkie kłopoty, nasze doświadczone psychotraumy. Wszyscy jesteśmy śmiertelnie zranieni gdzieś w głębi naszej osobowości. Potwierdzają to wydarzenia z życia codziennego. A nasza wiara chrześcijańska wyraźnie nas o tym uczy.
Człowiek jest zraniony w swoim pochodzeniu przez grzech pierworodny lub pierwotny. Przez ten grzech śmierć weszła na świat, to znaczy w człowieka, przed którym żaden śmiertelnik nie może uciec. Wszystkie symbole nieśmiertelności (władza, przyjemność, narkotyki, pieniądze) ostatecznie okazują się bezsilnymi bogami i fałszywymi ucieczkami, którym nie udaje się uwolnić człowieka od jego psychotraumy ani rozwiązać tajemnicy samego cierpienia i śmierci człowieka.
Sv. Jan napisał do pierwszych chrześcijan: „Dzieci, strzeżcie się bożków” (1 J 5, 21), ponieważ bożek chce zająć w ludzkim sercu miejsce, które należy tylko Bogu. Skonfigurowanie złotego cielca dla swojego boga to nie tylko nasza pokusa. Żydzi, wychodząc z Egiptu i udając się do ziemi obiecanej, ulegli tej samej pokusie. Bożek to coś, co nie jest Bogiem i stało się, z naszego wolnego wyboru, naszym bogiem. Ponieważ żaden bożek, a więc żadna rzecz, nawet sam człowiek, nie jest Bogiem z natury, kiedy zajmuje miejsce Boga w sercu człowieka, wspomniany bożek zmienia się w demona. A własnością demonów jest kłamstwo i zabijanie zarówno duszy, jak i ciała.
Radykalną niezdolność człowieka do wyjścia z nędzy spotyka sam Bóg, który oferuje człowiekowi zbawienie. „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego posłał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,16). Przekonany o tej prawdzie św. Apostoł Jan napisze w swoim liście: „Kto ma Syna (Jezusa), ma życie; kto nie ma Syna Bożego, nie ma życia w sobie ”(1 J 5, 12). Ci, którzy wyszli z wielkiego ucisku, prali i przyodziali swoje szaty we krwi Baranka.
Oto właściwe rozwiązanie kłopotów człowieka ze świadomą lub nieświadomą psychotraumą, z której bezskutecznie usiłuje uciec. Błogosławieni, którym udaje się spotkać Jezusa, najlepszego terapeutę – lekarza, który leczy umysł, duszę i ciało. Nie oszukiwał ludzi magicznymi rozwiązaniami, ale wyraźnie zachęcał ich, aby przyjęli swój krzyż i poszli za Nim. Jego przesłanie jest jasne i prawdziwe: „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy trudzicie się i jesteście obciążeni, a dam wam odpocznienie. Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca. W ten sposób znajdziesz ukojenie dla swoich dusz, bo moje jarzmo jest słodkie, a moje brzemię lekkie”. (Mt 11, 28-30).
Miłość, a nie czas, leczy wszystkie rany. Miłość może wszystko, uczestniczy we wszechmocy Boga, ponieważ Bóg jest miłością. „Doskonała miłość usuwa lęk” (1 J 4,18). Miłość jest silniejsza i skuteczniejsza niż apauryna i wszystkie inne leki. Miłość jest naszym jedynym obowiązkiem. Zostaliśmy stworzeni z miłości i po miłości zostaniemy osądzeni. Nasze serce zostało stworzone, by kochać. Prawdziwa radość przenika serce, które kocha. A ta miłość Boża, której potrzebujemy, jest „rozlana w naszych sercach przez Ducha Świętego, który został nam dany” (Rz 5, 5).
Skąd możemy mieć pewność, że miłość Boża jest obecna w naszym sercu? Jeśli tak jak św. mała Teresa (polecam ten tekst), odczuwamy w sobie pragnienie zapomnienia o sobie i rozpoczęcia kochania innych, jest to znak, że otrzymaliśmy miłość Bożą, która uwalnia nas od traum i sprawia, że jesteśmy naprawdę szczęśliwi.
W Chrystusie!+
Ivan
0 komentarzy